Gdy przypomnimy sobie bajki czytane nam przez rodziców w dzieciństwie, to często występuje w nich król. Ma piękne królestwo, ogromny dwór, kochających poddanych. Jest silny, mężny i wszyscy się go boją. Posiada duży skarbiec i żyje dostatnio. Jak w tym kontekście możemy nazwać Chrystusa królem? Skoro nie miał dworu, mieszkał ubogo, a jego własna społeczność skazała go na śmierć. Boży plan zbawienia zakładał, że ma On być innym królem, ma cierpieć za miliony. Dobry władca to taki, który potrafi poświęcić się za naród. Chrystus to właśnie uczynił. W Wielki Piątek złożył Bogu Ojcu najdoskonalszą ofiarę ze swego życia właśnie za całą ludzkość. Chrystus jako król jest ogromnie bogaty duchowo.
Tymi skarbami duchowymi chętnie dzieli się z nami. Jest nimi Jego nieopisane miłosierdzie, które pozwala nam być z nim w ciągłej przyjaźni. Boże Miłosierdzie jest doskonale uwidocznione w sakramencie pokuty i pojednania. Jezus widząc nasze grzechy i przewinienia nie mówi: Przekreślam Cię, możesz odejść, tylko mówi: Kocham Cię. Przez pryzmat miłosierdzia Chrystus jawi nam się jako doskonały władca, który potrafi przebaczać, co jest trudną sztuką. Ale Jemu przychodzi to z łatwością. Jaka jest tego przyczyna? Miłość. Miłość, jaką obdarza swoich poddanych, bo chce nas wszystkich kochać bezgranicznie. Odpowiadajmy na miłość miłością i uczmy się jej od naszego Króla, ubogiego, ale bogatego w miłosierdzie. /M.S./